5 czynników, na które nie warto narażać aparatu nad morzem.

Połamane statywy, piasek w obiektywie czy zalany aparat. Co może się zdarzyć przykrego na wakacjach?



Dobra, przyznaję się bez bicia. Trochę za późno z wyjeżdżaniem o wakacjach. Ale ten poradnik albo jak kto woli, post informacyjny, wystarczy przeczytać i zostanie on w pamięci nie tylko na najbliższe wakacje (tak wiem, dopiero październik). Jestem osobą, która zamiast siedzieć i wpatrywać się na piękny zachód, miota i klika, żeby zrobić dobre zdjęcie. Nie mam pełnej klatki, ani obiektywu wartego kilka tysięcy, posługuję się dobrze znanym d3100 i 18-105. Może nie wydaje się to dużo, ale jeszcze rok temu maksymalna ogniskowa wynosiła 55mm. Dziwię się, jakim cudem wykonałam chociażby to zdjęcie:


Ale ja nie o tym. Poniżej wypisałam 5 rzeczy, na które wypadałoby uważać.
Miłej lektury, trzymajcie się!

1. Piasek w obiektywie.
To jest klasyk. Przecież warto mieć jakieś zdjęcie z wyjazdu nad morze. Więc gdzie je zrobić, jak nie na plaży? Nie ma w tym nic złego. To normalne, że stresujecie się myślą o zabraniu aparatu na plażę. Przecież wszędzie jest piasek! Ale wystarczy, że odpowiednio zadbacie o niego przed, w trakcie i po procesie zrobienia upragnionego zdjęcia. Koc, na którym jest torba, nie może być obsypany piaskiem. A torbę zostawcie na kocu, dobrze zamknijcie i nie dopuśćcie tam dzieci. Po kłopocie!

2. Źle dopasowany statyw.
Przeżyłam tę sytuację i to w tym roku! Kilka dobrych lat temu kupiłam statyw. Jeszcze jak zdjęcia wykonywałam małym, cyfrowym aparatem. Jakieś pięć lat temu nie patrzyłam na to, by statyw, który chcę kupić mógł udźwignąć kilka kilogramów, bo przecież aparacik ważył 169 gramów. Teraz ta okrutniejsza część opowieści... stoję sobie po kolana w morzu (dobrze, że nie na wysokości połowy uda czy coś), naświetlam, naświetlam i tu brzdęk. Pękł mój przyjaciel! Tak więc, żeby się nie stresować, że wasz CIĘŻKI aparat może wpaść do wody w najmniej odpowiednim momencie, wyposażcie się w masywny statyw.

3. Aparat przewieszony przez ramie, ustawiony pod ramieniem.
Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Nie umiem tego inaczej ująć słowami.
Dla wielu ludzi to nie jest problem, ale ja jestem życiową ciamajdą i jestem pewna, że idąc sobie z aparatem z boku, na sto procent obije się o znak, którego wcześniej nie zauważę. Przecież w środku miasta, na chodnikach są tłumy ludzi!

4. Deszcz.
Pogoda szybko się zmienia. Jeśli jesteśmy na plaży i robimy zdjęcia i nagle zaczyna kropić deszczyk (nie fotografujcie podczas jakiś ulew, czy coś), a nie chce nam się przerwać robienie zdjęć i iść do domu, bo jesteśmy pewni, że to tylko chwilowe, to ochrońmy nasz aparat (i obiektyw!) w prosty sposób. Ja zawsze przykrywam górę bluzą albo zakładam na aparat jej rękaw. Trochę trudno zmienić ogniskową, ale przynajmniej sprzęt nam nie zmoknie!

5. Naświetlanie.
Tu nie będę się rozpisywać. Powiem wprost. Jeśli naświetlacie, to nie róbcie tego zbyt długo. Szkoda aparatu.


Gdyby ktoś chciał zobaczyć zdjęcia, jakie wykonałam nad morzem to zapraszam tu:
NADMORSKIE PORTFOLIO

Komentarze

Popularne posty